A budżet ze strony Zamawiającego zafiksowany, więc Wykonawca płynie w kosztach. Tych bezpośrednich, związanych z realizowanym projektem. Jednak trzeba też rozważyć kwestię utraconych korzyści (przychodów) z prac, jakie zespoły powinny już w tym czasie podjąć w ramach nowych projektów, a więc zapewnić dla organizacji nowe finansowanie.
Może tu się pojawić także kwestia zobowiązań, które organizacja podjęła, a teraz nie może do nich przystąpić, bo jest uwikłana w ten pełzający projekt. Z tego mogą wypłynąć np. kary umowne bądź inne roszczenia.
Wreszcie zespoły – praca w przedłużającym się projekcie, i to takim, który „nie idzie”, jest demotywująca, co może nawet w krótkookresowej perspektywie wpływać np. na fluktuację kadry projektowej czy osób w zespołach.
Takich negatywnych stron braku kontroli nad terminowością w projekcie można wskazać jeszcze kilka.
Ale są i takie projekty, w których przedłużanie czasu realizacji wynika ze zmiany zakresu, zleconej w trybie change reguest’a przez Zamawiającego. Za którą Klient dopłaca. Jeżeli więc Wykonawca może taki dodatkowy czas poświęcić na projekt, to jak widać, wcale nie musi oznaczać to problemu i zwiększania kosztów, ale wręcz dodatkowy przychód.
Zarządzenie zmianą, jej realizacja – o co wnosi Zamawiający – sprawi, że finalnie będzie on bardziej z realizacji projektu zadowolony, uzyskany efekt będzie dla niego tym, czego oczekiwał.
A przecież o to w realizacji projektów chodzi, prawda?